Bohaterowie moich snów

Ostatnio nie mogę spać. I wtedy przypominają mi się moje niezwykłe sny teatralne. Podejrzewam od lat, że jest to jakaś nowa gałąź teatrologii, tylko jeszcze nie wiem jaka. Jutro – czyli dziś bo za chwilę minie północ – niedziela. Odpocznijmy na chwilę od prawdziwego teatru.

Sen pierwszy z roku 2010

Jedziemy z Magdaleną Cielecką do Gruzji szukać zaginionego grobowca królowej Tamary. Wszyscy myślą, że zmarłą w 1213 roku władczynię pochowano w monastyrze Gelati, ja odkrywam, że trzeba szukać raczej w twierdzy Udżarma. Noszę w tym śnie kapelusz a la Indiana Jones, Magdalena Cielecka wygląda w nim bardziej jak Maryam d’Abo z Bonda z Timothy Daltonem, ale to dalej jest Magdalena Cielecka bo kiedy odpoczywamy w wędrówce po gruzińskich górach, pokazuje mi fotosy z poprzednich wakacji, które spędziła z Krzysztofem Warlikowskim, chyba na Sycylii.

Na pewno oboje mamy na sobie w tym śnie szorty i koszule w kolorze khaki i brązowe wojskowe buty. Ona założyła korkowy hełm, spod którego wystają blond loki. Podkreślam – nie jest to sen erotyczny tylko przygodowy, bohaterski, pełen zapierających dech w piersiach krajobrazów i malowniczych ruin. Skaczemy po nich jak dwie kozice. Magdalena Cielecka bardzo często zwraca się do mnie w te słowa: Ależ, panie Łukaszu… Pochlebiam sobie, że to z podziwu dla mojej wiedzy historycznej…

Twierdza Birtwisi, Gruzja. Źródło Wikipedia

W Udżarmie znajdujemy wskazówkę, że ciało Tamary znajduje się w zamku Birtwisi, wzniesionym na klifie nad rzeką Algeti. W Birtwisi dosłownie cudem odkrywam inskrypcję o przeniesieniu królewskich relikwii do Ananuri nad brzegiem Aragwi… Z Ananuri mamy jechać do… I wtedy Magdalenie Cieleckiej dzwoni telefon. Wiem, że dzwonią z planu filmowego i to koniec naszej podróży. Jestem tak rozczarowany, że od razu się budzę. Ci cholerni filmowcy…     

Sen z roku 2020

To był sen o Witoldzie Mrozku. Zostałem wyzwany na pojedynek. Nie wiadomo dlaczego ma się on odbyć na parkingu pod Galerią Kazimierz w Krakowie. Schodzę z duszą na ramieniu kilka pięter w dół, nie mam pojęcia, jaką broń wybierze Mrozek. Nie mam sekundanta. I nie wiem, kto będzie z Mrozkiem. A jak ten kolega ze Śląska, prawnik? Mrok na parkingu gęstnieje. Coraz ciemniej, coraz mniej aut, jest już chyba po zamknięciu galerii. Nagle widzę daleko przed sobą światełko. Idę w tę stronę. Tam, gdzieś pod ścianą siedzi Witold Mrozek w białej szpitalnej koszuli i moczy nogi w miednicy.

– Będziemy się chlapać wodą? – pytam zaczepnie. W snach jestem oczywiście bardziej odważny niż w rzeczywistości. Podchodzę naprawdę blisko. I widzę, że Mrozek jak w horrorze zmienia się w młodziutką Milli Bobby Brown czyli słynną Jedenastkę z serialu Stranger Things. Sądząc po ogolonej głowie Mili Bobby Brown przyszła tu z pierwszego sezonu.

Wiem, że zaraz użyje przeciwko mnie przemocy telekinetycznej. Już wyciąga rękę z rozcapierzonymi placami… Odwracam się, żeby uciec i wtedy widzę twarz Milli Boby Brown przed sobą. Milli Bobby Brown jest naprawdę Milli Boby Brown tylko ma resztki mrozkowej hiszpańskiej brody na twarzy. Krzyczę tak straszliwie, że budzę się nie tylko ja, ale ludzie w sąsiednim pokoju.

Sen z roku 2017

Bardzo wcześnie rano przyjeżdża po mnie czarna limuzyna. Bez zbędnych pytań wsiadam do środka. Samochód wiezie mnie ulicami Krakowa, jest jesień. Pamiętam jasne słońce i ludzi w ciemnych okularach, ale wszystko dzieje się jakby trochę za wolno, jakby codzienny rytm życia nieco się przesterował.

Podjeżdżamy pod Wawel. Ale nie pod jedno z dwóch znanych mi wejść, tylko gdzieś pod mur, w krzakach. W murze otwierają się sekretne drzwi i wychodzi z nich prezydent Duda. Trochę się waham, bo to jednak wróg polityczny, ale wchodzę. Prezydent prosi mnie do tajnego gabinetu, jest tam biurko i mały czarnobiały telewizor z wyłączonym dźwiękiem i widokiem na Scenę Kameralną Starego Teatru. Z pokoiku wiodą jakieś kręte schody w górę.

Prezydent pokazuje mi – Uwaga! To było w roku 2017! – palec i mówi, że zranił się podczas szusowania na nartach. Na szczęście w Zakopanym zawieziono go od razu do gabinetu lekarskiego mojej mamy, która, choć nie mam pojęcia, co robiła w tym śnie w Zakopanem, profesjonalnie zszyła palec prezydentowi.

Prezydent jest za to dozgonnie wdzięczny i w związku z tym wyjawi mi prawdę. Taką, którą znają tylko prezydenci Polski. Nasza rzeczywistość nie istnieje – to tylko symulacja. Film. Spektakl. Gra komputerowa. VR. Występują w niej wynajęci aktorzy, reżyserują najlepsi reżyserzy. Którzy? – pytam. Prezydent bez zastanowienia odpowiada, że Lupa. Jest jednak coś prawdziwego na świecie – nazywa się to “Real Reality”.

Prezydent podaje mi wizytówkę. Nie ma na niej adresu ani numeru telefonu tylko ta nazwa “Real Reality”. Czytam tę nazwę na głos: „Real Reality” i orientuję się, że brzmi jak zaklęcie. Tu jest wejście – pokazuje Duda tym uratowanym palcem na kręte schody. Podekscytowany idę po nich do góry. Trochę to trwa, ale schody są ładnie oświetlone. Otwieram klapę nad głową i wychodzę… tak, można się było tego domyślić… z zapadni prosto na Scenę Kameralną Starego Teatru. Trwa akurat przedstawienie.

Aktorzy – zapamiętałem twarz Bolesława Brzozowskiego – nie są w ogóle zdziwieni moim wtargnięciem w spektakl. Bolesław Brzozowski (cały czas w roli) pyta teatralnie modulowanym głosem: A co o tym sądzisz, Cherubinie? Nie wiem, jaka to sztuka, kim jest moja postać, nie umiem nic powiedzieć, cisza się przedłuża. Wszyscy czekają co powiem.

Dziś kiedy odtwarzam z notatek ten sen, mam graniczące z pewnością podejrzenie, że się nie doczekali.

Ech, mogłem chociaż zawołać: Wolne sądy! To był ten czas.

P.S Oświadczam, że wszystkie wymienione wyżej osoby znalazły się w moich snach wbrew swojej woli. Śniący też ich jakoś specjalnie przed snem nie zapraszał, ale skoro już przyszły, dołożył wszelkich starań, żeby odnosić się do nich z szacunkiem i nie śnił z nimi o rzeczach, których nie powinno się śnić.           

Dodaj komentarz

Łukasz Drewniak

Łukasz Drewniak jest krytykiem teatralnym, redaktorem, moderatorem, selekcjonerem
i konsultantem. Ekspert od współczesnego teatru litewskiego. Wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie. Założyciel i pierwszy redaktor naczelny Gazety Teatralnej „Didaskalia”. Redaktor książek„ Dziennik podróży z Kantorem” Wacława i Lesława Janickich oraz biografii Izabelli Cywińskiej „Dziewczyna z Kamienia”. Dyrektor artystyczny Krakowskich Reminiscencji Teatralnych w latach 2002–2005. Pomysłodawca tyskiego
TopOFFFestival. Wieloletni recenzent teatralny „Tygodnika Powszechnego" (1995–2005), „Przekroju” (1999–2012), „Dziennika. Gazety prawnej” (2005–2010). Do roku 2015 współpracował z TVP Kultura jako redaktor i prezenter.

Selekcjoner konkursu o Złotego Yoricka w ramach Gdańskiego Festiwalu Szekspirowskiego.

W latach 2014 – 2024 współtworzył program impresaryjny lubelskiego Teatru Starego i prowadził na tej scenie cykl debat „Bitwa o kulturę”.

Na portalu teatralny.pl był autorem cyklu „Kołonotatnik” (380 cotygodniowych odsłon), na który składały się teksty publicystyczne, eseje teatralne, recenzje i facecje. Kołonotatnik. Codziennik o teatrze Łukasza Drewniaka to logiczna kontynuacja i rozszerzenie tamtej blogo-rubryki.