Małe, mądre, piękne.

Helenę Magdaleny Dąbrowskiej zobaczyłem jeszcze na krakowskim Forum Młodej Reżyserii. Krótki niewiele ponad półgodzinny spektakl z białostockiej fili Akademii Teatralnej udowodnił starą teatralną prawdę, że najpiękniejsza w teatrze jest prawda. Zwłaszcza ta o starych ludziach. Prawda?

Bawię się słowami, bo przecież Dąbrowska też się nimi bawi. Pozwala słowom niewidzialnej narratorki stwarzać i komentować sceniczny świat.

Najpierw na scenę wychodzi reżyserka, by wprowadzić nas w projekt i jego założenia, ale zaraz z offu przerywa jej głos jej babci. „A co ty Magdalenko będziesz mówić, odpocznij sobie, słodziutka, ja powiem, bo to o mnie będzie spektakl!” Starsza pani Helena Lewandowska dziękuje wnuczce, czyta obsadę spektaklu i listę realizatorów, zaprasza do oglądania. Zapewnia, że to wszystko prawda, że prawdą jest to, co zobaczymy.

Na scenie w kąciku przycupnęła młoda aktorka z lalką wyrastającą z jej brzucha. Jedna ręka jest jej, druga lalki. Spódnica wspólna ale koszule różne. No i te dwie głowy – jakby wraz z dorastaniem i starzeniem żyły w nas dwie osoby – dziecko i dorosły. Albo tylko młodsze i starsze dziecko. Jedno jest żywe, drugie życie pozoruje.

Aktorka najpierw kuli się do ściany, jakby się jeszcze nie urodziła. Znów słyszymy głos staruszki, jest rok 1926 i Helenka się rodzi. Aktorka wciska stare fotografie do pustych ramek wiszących nad jej głową, rośnie jak na drożdżach, podnosi się z podłogi. Starsza pani nieśpiesznie opowiada o swoim domu, rodzicach, szkole a lalkarka Lesia Pasichnyk ilustruje jej historię swoimi działaniami. Pomaga lalce coś złapać, poprawić wstążkę, unieść kubeczek. Patrzy nie tam, gdzie patrzy lalka, lecz na to jak patrzy lalka.

Zderzenie głosu z offu i ruchu w żywym planie daje cudownie naiwny efekt świadomej tautologii. Aktorka i jej działania są jakby spóźnione wobec opowieści, jakby słuchały podpowiedzi, co robić, gdzie pójść. Automatycznie doszukujemy się na twarzy lalki emocji, o których mówi pani Helena i podpatrujemy, co na to aktorka. W tym niezwykłym trójkącie rozpala się ta historia.

Helenka-Lalka jest odcięta od świata, o którym traktuje relacja, bo poza nią i aktorką niewiele przedmiotów pojawia się w przestrzeni gry. Z drugiej strony to jej ruch i stojąca za nim animacja stają się gęste. Nasycają się znaczeniami. Jakby nasze życie było echem istniejącej od zawsze opowieści.

Głos babci Dąbrowskiej został nagrany w ramach projektu żywego archiwum radiowego, zbierającego świadectwa i relacje z życia polskiej wsi XX-wieku. Jest w tej opowieści prawda o świecie, który przeminął i życiu, które trwało w jakimś leniwym i rozkosznym letargu. Jakby poza wojną i wszystkimi kataklizmami.

Młodziutka Helena zdradza swoją fascynację chłopcami, którzy przychodzili do jej domu słuchać płyt gramofonowych a ona każdemu dawała całusa, bo siedzieli pod płotem zamiast jak dziewczyny na ganku. Opowiada o swatach, jak zapoznano ją z mężem, opisuje wesele i podróż wozem do sąsiedniej wsi, gdzie mieszkał pan młody. „Panie Lewandowski a gdzie ja będę spała?” – pyta po przybyciu do nowego domu z intonacją staruszki i bez cienia figlarności jego nowo poślubiona żona. Stara Helena śmieje się z tej swojej niewiedzy i nieświadomości, do czego w małżeństwie służy ciało.

W pewnym momencie  za tiulowej zasłony, z ciemności wychodzi aktor Tymoteusz Jucha z lalką mężczyzny wyrastającą mu z bioder. I nie ma już partii solowej: w pantomimicznej choreografii jest taniec dwojga lalkarzy i dwóch lalek. Lalki się dotykają, dotykają aktorzy. Życie toczy się dalej, rodzi się dziecko i umiera potem pojawiają się kolejne dzieci. Dużo dzieci. Helena zaświadcza, że najpierw w tym związku nie było miłości, ona przyszła potem. I zawzięta została z nimi do końca. Wreszcie mąż umiera, pięćdziesięcioletnia Helena zostaje sama i właściwie żyje tylko wspomnieniami, stoi na straży wspólnie spędzonego czasu. Jest szczęśliwa, spełniona. W końcu lalka i aktorka przechodzą na drugą stronę półprzeźroczystej zasłony i tam się kończy wspólnota ciała i obiektu. Aktorka czyli dusza Heleny tańczy z duchem swego ukochanego. Są młodzi, piękni, prawdziwi, znów zakochani.

Orientujemy się, że babcia reżyserki od paru lat nie żyje, w chwili gdy nagrywała swój testimonial przekroczyła dziewięćdziesiątkę, ale dziś już jej nie ma. Kto w takim razie zapowiadał ten spektakl, trzymał kciuki za premierę, żartował z widzów?

Magdalena Dąbrowska w prologu do spektaklu użyła generatora głosu AI, który skorzystał z istniejących nagrań babci. Reżyserka nie tylko opowiedziała i pokazała życie Heleny Lewandowskiej, ale również stworzyła jej ducha, który powitał nas na początku spektaklu a teraz się z nami żegna, dziękuje za oklaski, chwali wnuczkę. Mówi: Do zobaczenia? Czy to nie jest metafizyka? Czysta prawda teatru, który sprowadza duchy na scenę, ożywia umarłych, pozwala nam z nimi rozmawiać?

Dąbrowska użyła w swoim spektaklu AI i było to najrozsądniejsze użycie AI, z jakim dotąd się spotkałem. AI wytworzyło iluzję dalszego życia człowieka, którego już nie ma. Pozwoliło babci „zobaczyć” spektakl jej wnuczki, wziąć w nim udział. Jakiś dziwny formalnie i etycznie podejrzany, ale jednocześnie piękny i wzruszający kontakt z tamtą stroną został nawiązany.

Może za parę lat nasze Święta Zmarłych będą właśnie tak wyglądać. Na rozmowie z duchami z pomocą gadających algorytmów. Będziemy wiedzieć, że to oszukaństwo, ale i tak łzy polecą.   Witamy Magdalenę Dąbrowską w POLSKIM TEATRZE DUCHÓW.

P.S

Autorem fotografii ze spektaklu jest Piotr Kubic.

2 komentarze

Łukasz Drewniak

Łukasz Drewniak jest krytykiem teatralnym, redaktorem, moderatorem, selekcjonerem
i konsultantem. Ekspert od współczesnego teatru litewskiego. Wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie. Założyciel i pierwszy redaktor naczelny Gazety Teatralnej „Didaskalia”. Redaktor książek„ Dziennik podróży z Kantorem” Wacława i Lesława Janickich oraz biografii Izabelli Cywińskiej „Dziewczyna z Kamienia”. Dyrektor artystyczny Krakowskich Reminiscencji Teatralnych w latach 2002–2005. Pomysłodawca tyskiego
TopOFFFestival. Wieloletni recenzent teatralny „Tygodnika Powszechnego" (1995–2005), „Przekroju” (1999–2012), „Dziennika. Gazety prawnej” (2005–2010). Do roku 2015 współpracował z TVP Kultura jako redaktor i prezenter.

Selekcjoner konkursu o Złotego Yoricka w ramach Gdańskiego Festiwalu Szekspirowskiego.

W latach 2014 – 2024 współtworzył program impresaryjny lubelskiego Teatru Starego i prowadził na tej scenie cykl debat „Bitwa o kulturę”.

Na portalu teatralny.pl był autorem cyklu „Kołonotatnik” (380 cotygodniowych odsłon), na który składały się teksty publicystyczne, eseje teatralne, recenzje i facecje. Kołonotatnik. Codziennik o teatrze Łukasza Drewniaka to logiczna kontynuacja i rozszerzenie tamtej blogo-rubryki.